Karolina Króliczek Karolina Króliczek
406
BLOG

Postpolityczność

Karolina Króliczek Karolina Króliczek Polityka Obserwuj notkę 3

Wyobraźmy sobie życie w kraju, w którym polityczne cele odchodzą do lamusa, a głównym celem wyborcy jest walka o widzenie rzeczywistości taką, jaką jest naprawdę.

Oto Polska właśnie... Tyle, że wyborca nie walczy i nie chce widzieć.

Termin „Postpolityczność" święci ostatnio triumfy w polskiej polityce i na salonach intelektualistów. Mylnym okazuje się stwierdzenie, że polityka jest obecnie polityką w pełnym tego słowa znaczeniu. Dzisiejsza Polska jest jak marionetka z wirusem ludzkiego nabytego braku odporności na wszechobecny piar. Jeśli nadal nią będzie, nie czeka nas nic dobrego - kryzys demokracji i polityka nędzy.

To właśnie specjaliści od PR[1] wpływają na kierunek decyzji partii czy programy wyborcze.Ideologię zastępuje tutaj spin[2], który sprawia, że politycy jako tako dryfują na powierzchni państwa, a nie pod nią. Nawa państwowa ciągle utrzymuje się na powierzchni,właśnie dzięki sprytnym pomysłom serwowanym na zlecenie partii przez doradców od wizerunku publicznego.

Piar jest jak pasożytnicza huba, wdzierająca się pod strukturę polityki, z tym zastrzeżeniem, że partie przyjmują grzyby z otwartymi rękami. Jednakże w porównaniu do efektu pasożytniczej huby - drzewo polityczne nie zamiera. Wręcz zyskuje medialne poparcie. I to dzięki współtowarzyszowi politycznej niedoli!

Zarówno polityka jak i piar nie mogą już żyć bez siebie. Nie mogą, bo to właśnie te dwa środowiska odkryły monopol na władzę i każdy z nich na tym korzysta. To koniec podziału na prawicę i lewicę w Polsce. To podział na populistyczną technokrację[3], w której PR zastąpił czyny i działania.

Sebastian Adamkiewicz ( redaktor naczelny Histmag.org) na swoim blogu pisze: „W ostatnich dniach postpolityczność wylewa się z ekranów pod nasze stopy. Rząd Platformy przypomina troszkę zbiorowego Marcinkiewicza, który a to ulepi bałwanka, a to potańczy na studniówce...i sondaże rosną. Postpolityczna Platforma nie ma bowiem pomysłu na reformę służby zdrowia, edukację, czy politykę zagraniczną. Ma za to pomysł jak się wypromować, aby ukazać się społeczeństwu jako ostoja demokracji."[4]

Zwycięstwo Platformy, to nie zwycięstwo partii. To z góry i mozolnie wypracowany plan wizerunku Tuska pod nadrzędnym hasłem pijarowskim: "Rób tak, aby każdemu było dobrze". Teoretycznie! W praktyce garstka obywateli i tak wie swoje - że nie będzie dobrze.

Pozostali lgną do Tuska niczym wygłodniałe , spragnione pieszczot szczenięta...Tyle, że Tusk nie jest suką. A po drugie - matką sukcesu PO nie jest sam Tusk tylko w pocie czoła wdrażana strategia public relations.

Strategia obietnic, miała być powrotem do quasi-normalności, jednakże okazała się bez pokrycia. Polacy dali się nabrać na politykę konsensusu i miłości serwowaną nam przez premiera pod nadzorem specjalistów od wizerunku publicznego. Z jednym stwierdzeniem muszę się jednak zgodzić - premier Tusk jest w tym o niebo lepszy od byłego premiera Marcinkiewicza (który nadaje się tylko do tańca na lodzie albo studniówce).

Właśnie lans rządu na pokaz i brak celów politycznych - oprócz jednego - medialnego rozgłosu są zagrożeniem dla demokracji. Demokracja jest jak ptak, który w przypadku złamania jednego ze skrzydeł runie z łoskotem na ziemię i do końca życia będzie kaleką. Jeśli złamie dwa - nie przeżyje.

Dotychczas warunkiem egzystowania demokracji był podział na lewicę i prawicę, jak pisze wybitna filozofka Chantal Mouffe[5] :"Podział lewica-prawica jest warunkiem żywotności demokracji. Gdy ulega zatarciu pojawia się autorytarny populizm. Wiele obecnych problemów wynika właśnie z braku jasności w kwestii tego, co reprezentują dziś lewica i prawica".

Czy oznacza to koniec demokracji ? Filozof Roger Scruton[6]stawia tezę, że tak naprawdę podział lewica-prawica będzie istniał zawsze. Bo zawsze będą istnieć ci, którym taki porządek odpowiada, i ci ,którzy pragną go obalić.

Jednakże jak podział lewica-prawica może egzystować bez naturalnych różnic i sporów ideologicznych, bez dialogu na linii prawica-lewica? Siła demokracji tkwi przecież we wiecznym konflikcie interesów i wzajemnym antagoniźmie. Jak widać może, zakładając - że nie ważne co myśli o polityce społeczeństwo, ważne jak piarowcy „odwalą" czarną robotę, tak aby myślało dobrze. A jeszcze lepiej całowało przywódcę partii po nogach! Jak pisze prawicowy politolog z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach (notabene ostatnio bardzo widoczny w mediach)- Marek Migalski : „Tusk od dłuższego już czasu próbuje uprawiać postpolitykę - prezentuje się w uśmiechach, komplementach, wyrazach uznania dla przeciwników"(„Matrix Donalda Tuska", Rzeczpospolita).

Polscy intelektualiści zgodnym chórem mówią, że postpolityczność szkodzi demokracji.Nie ważne czy wyznają prawicę czy lewicę. Przeciwko pijarowskiej politycznej grze pozorów jest Sławomir Sierakowski(naczelny Krytyki Politycznej),naczelny Rzeczpospolitej - Paweł Lisiecki czy Kinga Dunin. Jak pisze Dunin- „Rządy PO to triumf postpolityczności, fałszywej normalności, która spycha na margines rzeczywiste konflikty i zamazuje interesy".[7]

Jeszcze bardziej ponurą tezę wysnuł publicysta Rzeczpospolitej i Newsweeka - Jarosław Makowski. Jak pisze :"Nie ma już prawdziwej lewicy, nie ma już prawdziwej prawicy, i w końcu nie ma już także prawdziwych obywateli, bo nie ma konfliktów na śmierć i życie".[8]

Jednakże triumf postpolityczności nie będzie trwał wiecznie. Obywatele pójdą do wyborów tylko wtedy, gdy będą przekonani, że może to coś zmienić. Postpolityczność nie może zmienić nic. Co najwyżej może stać w miejscu i wywinąć orła.

Prędzej czy później runie jak ptak ze złamanym skrzydłem. I zabije zarówno prawicę jak i lewicę. A co za tym idzie - demokrację. Postpolityczność to koniec.To od polityków zależy czy skończą ze strategią kłamstwa i piarowskiej polityki quasi-miłości i zameldują Polakom powrót z balu. Byle jak najszybciej, bo z demokracją w Polsce jest coraz gorzej...

 


[1] Public relations (PR) (z ang. - kontakty z otoczeniem) dotyczy kształtowania stosunków publicznie działającego podmiotu z jego otoczeniem.

[2] Spin - w dziedzinie public relations (socjotechnice) "spin" to pejoratywne określenie mocno zniekształconego portretu rzeczywistości na czyjąś korzyść, w związku z jakimś wydarzeniem lub sytuacją, którego głównym celem jest uzyskanie subiektywnie najlepszego rezultatu.Przykłady spinu w Polsce : ujawnienie przez Jacka Kurskiego podczas kampanii prezydenckiej w 2005 r., że dziadek Donalda Tuska służył w Wehrmachcie podczas II wojny światowej(co miało doprowadzić do negatywnego zniekształcenia wizerunku PO)

[3] Technokracja - ustrój państwowy oparty na rządach specjalistów.

[4] Blog Sebastiana Adamkiewicza : http://sadamkiewicz.blog.onet.pl/

[5] Chantal Mouffe - belgijska filozofka zajmująca się teorią polityczną. Przedstawicielka postmarksizmu.

[6] Roger Scruton - brytyjski konserwatysta, profesor Uniwersytetu Londyńskiego i wykładowca filozofii.

[7] Dziennik Polska Europa Świat. Dodatek „Europa"(nr 50/07)

[8]Tygodnik Powszechny, "Ach ta zwykła demokracja" 2008-01-03

‎"..They embody what we know and carry us forward towards what we don't know." Virtual Pet Cat for Myspace

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka