Karolina Króliczek Karolina Króliczek
362
BLOG

Silna ta Ameryka!

Karolina Króliczek Karolina Króliczek Polityka Obserwuj notkę 0

Siła jest Europie zdecydowanie nie na rękę. Możemy zapomnieć o polityce współpracy na linii transatlantyckiej. Stany Zjednoczone są wszechpotężne, Europa to jedynie barman, sprzątający puste butelki po whisky. Nie można wiecznie porównywać whisky Made in Europe do tej rodem z Ameryki. Jest jasne, kto prowadzi.

 
Amerykanie są z Marsa, a Europejczycy z Wenus
 
Po rozpadzie Związku Radzieckiego wizja współpracy transatlantyckiej była jak najbardziej na miejscu, jednakże z czasem droga Europy i Ameryki zeszła na inne, odmienne polityczne tory. Stosunkom na linii USA – Europa przyjrzał się Robert Kagan[1], który w essayu Power and Weakness[2] (opublikowanym w Policy Review[3]), stawia tezę jakoby polityka USA była polityką siły, a polityka Europy złudną, wręcz anemiczną polityką dyplomacji umocnioną poprzez zawieranie sojuszy i umów międzynarodowych. Kagan podkreśla, że nadszedł czas , aby skończyć udawać – strategie polityczne USA i Europy – zeszły na odrębne tory, tory siły oraz europejskiej dyplomacji.
 
Amerykanów i Europejczyków różni przede wszystkim punkt definiowania władzy. Tuż po zakończeniu drugiej wojny światowej Europa zmienia swoje oblicze. Przenosi się ze świata siły i niszczącego reżimu do świata praw i reguł, gdzie spokój gwarantują umowy międzynarodowe i dyplomacja. Tymczasem Stany Zjednoczone podążają w mocarstwowym kierunku, tam gdzie zawodzą reguły, stosują prawo potęgi i siły militarnej. Stany Zjednoczone i Europa wyraźnie mają wobec siebie nie po drodze, gdy mówimy o polityce zagranicznej czy też obronnej.
 
 
Strategia kija i marchewki
 
Podczas gdy Europa „lgnie” do rozwiązywania konfliktów na stopie pokojowej, przy użyciu prawa międzynarodowego, Stany Zjednoczone wolą politykę sankcji i działań zbrojnych od przyjaźni. Domeną Europejczyków są negocjacje, dyplomacja i perswazja, podczas gdy Amerykanie, sięgają po rozwiązania zbrojne( gdy dyplomacja zawiedzie). Wizja dzisiejszego unilateralistycznego biegunu, w którym USA jest człowiekiem polującym na niedźwiedzia ze strzelbą, a polująca Europa dysponuje jedynie nożem jest tutaj jak najbardziej na miejscu.
 
Dlaczego tak a nie inaczej?
 
Aby pojąc obecną sytuację musimy cofnąć się do do historii. Kraje europejskie, doświadczające w pierwszej połowie XX wieku komunistycznych reżimów i Machtpolitik, nie interesowała dalsza polityka siły i nienawiści. Celem stał się pokój, który dla Stanów Zjednoczonych był na porządku dziennym. Europa po II wojnie światowej odeszła od militarnego planowania i zaczęła odwoływać się do idealistycznych reguł prawa międzynarodowego. W Stanach za to ( które jeszcze niedawno potępiały politykę mocarstwową kształtującej się Europy) do głosu dochodziła tendencja do prowadzenia polityki realistycznej. Jak pisze Kagan – „żałowali, że nie mają odpowiednich środków do prowadzenia bardziej skutecznej polityki siły[4]. I tutaj po przeszło dwustu latach nastąpiła diametralna zmiana układu sił – Stany Zjednoczone stały się militarnym mocarstwem, podczas gdy Europie, skoncentrowanej na prawie i idealistycznych regułach nawet taka myśl nie przeszła przez głowę. Jak pisze Kagan : „Kiedy USA były słabe, preferowały strategie okrężne, strategie słabych; kiedy urosły w potęgę, zaczęły postępować, jak potęgom przystaje. Kiedy wielkie europejskie mocarstwa były potężne, wierzyły w siłę i chwałę oręża; teraz widzą świat oczami państw wyraźnie słabszych.[5]
 
Europa sprząta po Ameryce
 
Wraz z zakończeniem zimnej wojny, potęga Europy legła w gruzach. Podpisanie układu
 z Maastricht z 1992r. miało stać się ostatnia deską ratunku, dla wojennie zniszczonej oraz tracącej wpływy kolonialne Europy. Wskrzeszona Europa miała stać się supermocarstwem, przywracającym wielobiegunowość na arenie politycznej. Sam Huntington, przewidywał, że podwaliny Unii Europejskiej staną się pretekstem do wypowiedzenia Stanom niezgody w związku z hegemoniczną rolą, jaką pełniły. Tymczasem, wizję Europy jako mocarstwa pogrążył konflikt bałkański, który odsłonił nieumiejętną politykę planowania strategicznego czy też interwencja w Kosowie, rażąca nieumiejętnością użycia wojskowych technologii. Bałkańska rola Europy skłaniała się jedynie do wsparcia amerykańskich sił NATO i nic więcej. Faktycznie – to Amerykanie „przygotowali danie”, a Europa pełniła rolę podrzędnej sprzątaczki, chowającej się za miotłą i bojącą się wyjść z ukrycia.
 
USA może więcej
 
Wraz z upadkiem ZSRR, Ameryka stanęła przed dylematem – jak mieć więcej. Jednobiegunowy układ wręcz kusił do użycia siły poza własnymi granicami. Jak pisze Kagan –„Zniknięcie ZSRR sprawiło, że Stany Zjednoczone poczuły się w prawie interweniować praktycznie wszędzie, gdzie chcą.[6] Atak na Panamę, wojna w Zatoce Perskiej, interwencja w Bośni – zapoczątkowały erę zerwania z lansowaną do tej pory polityką izolacjonizmu.
 
Europejczycy poprzez politykę ustępstw, odzwierciedlali swoją słabość, ograniczone środki militarne, a nawet strach przed radziecką potęgą. Stąd też, przeciętny Amerykanin nie rozumie, dlaczego Europa nie działa, tylko bezgranicznie wierzy w moc dyplomacji i współpracy. Nijak ma się to do wizji Vedrine’a[7] – Ameryki jako hyperpuissance(hypermocarstwo) , które w mgnieniu oka jest w stanie bronić swojego oręża, chociażby po 11 września 2001r. Jest jeszcze jedna różnica w podejściu do rozwiązywania problemów – podczas gdy Europa skupia się na dyplomacji, Ameryka walczy z tzw. państwami zbójeckimi(Irak czy Afganistan)
 
Wilcza potęga
 
Mając potęgę militarną, a to z pewnością posiadają Stany, mamy również chęć do jej użycia. Europa przy tak wojowniczym podejściu jawi się niczym potulny baranek, czekający na reguły i rozkazy. Jednakże ten sam baranek nie chce, żyć w świecie w którym dominuje brutalna siła, i w którym amerykański wilk decyduje o bezpieczeństwie całego narodu.
Baran ze stresu podupada na siłach i jak pisze Kagan : „Europejczycy nie jednoczą się przeciwko amerykańskiemu hegemonowi, budując konkurencyjną potęgę. Ostatecznie Europa nie rośnie w siłę. Cel i taktyka Europejczyków to cel i taktyka słabych.[8] Jakkolwiek uległy byłby baranek, nie powstrzyma on taktyki wilków, nawet jeśli wilk przed syto zakrapianą ucztą będzie miał wyrzuty sumienia.
 
Co ciekawe, samo definiowanie zagrożeń różni polityków europejskich i amerykańskich.To co dla Europejczyków jest wyzwaniami, dla Amerykanów jest już poważnym zagrożeniem, które należy pokonać przy użyciu siły. Strach przed słabością, powstrzymuje Europę od ataku, więc pozostają łagodne instrumenty polityki zagranicznej. Jasne jest, że Amerykanom w Iraku zależało na usunięciu Saddama Husajna, podczas gdy Europa starała się nie przyjmować do wiadomości, zagrożenia jakie istnieje, ze strachu przed użyciem sił militarnych i z przekonania o własnej słabości. „Załatwianie spraw” pozostawiliśmy Amerykanom, dla których wizja ataku na Irak jest do zrealizowania, zarówno od strony planowania strategiczno-militarnego jak i strony finansowej.
 
Jednakże, czy potęga militarna może być zagrożeniem? Tak. Tym bardziej, że to właśnie ona czyni z Ameryki często cel ataku. Muzułmańska walka z kapitalistycznym Zachodem, jest tego najlepszym przykładem. Co więcej, nikt nigdy nie pomyślał, że dziennikarze Reutersa czy CNN będą rozstrzeliwani w imię Allacha, nie dlatego, że są dziennikarzami, ale dlatego, że na ich legitymizacji prasowej figuruje amerykańskie obywatelstwo.
 
Jak pisze Kagan – USA pełni rolę Szeryfa, któremu schlebiają kraje Europy. Co więcej, bandyci nie strzelają do barmanów europejskiego pochodzenia, tylko do szeryfów. Barmani mogą czuć się bezpieczni, gdyż odrzucenie Machtpolitik doprowadziło do względnego pokoju, bo kto chciałby ponownie cofnąć się do krwawej historii z II wojny światowej, kiedy to polityka siły doprowadziła do ogromnych strat i zniszczeń? Europejczycy nie chcą i unikają tego jak ognia. Jednakże oto Europejczycy, którzy wynaleźli Machtpolitik, odchodzą od niej i przyjmują twarz idealistów, dążących do integracji europejskiej w ramach wspólnoty unijnej.
 
W „uwolnieniu” Europejczyków od użycia siły czołową rolę odegrały właśnie Stany Zjednoczone. Przywództwo takiej potęgi, jak USA w NATO pozwoliło Europejczykom przyjąć strategię biernego aktora, który rezygnuje z polityki odstraszania wobec ZSRR, bo wie, że Ameryka i tak zrobi to lepiej. Stany nie stosują taktyki okrężnej tam, gdzie się nie da.Sam Kagan z ironią komentuje europejski cud – politykę mission civilisatrice wymierzoną w USA, wykluczającą użycie siły i dającą całemu światu względny pokój.
 
Czy Europa kiedykolwiek zerwie z idealizmem i obierze kurs w kierunku polityki mocarstwowej? Europa nie widzi dla siebie misji, która jej obecności by wymagała, co najwyżej jej misja może sprowadzać się do ograniczenia siły i potęgi USA, stwierdza Kagan. Hegemonizm Ameryki szkodzi również jej samej, gdyż unilitaryzm doprowadza do niebezpieczeństwa stracenia politycznej równowagi. Jednakże czy jest jakikolwiek sens, aby doganiać państwo, które dysponuje militarną siłą rażenia, kilkakrotnie większą od Europy, a sam sekretarz NATO nazywa Europejczyków „militarnym pigmejem”? Sam pomysł ograniczenia wpływów USA jawi się dla Europejczyków jako nieosiągalny.
 
Stan dzisiejszej Europy jest efektem polityki wspierania, jaką Stany Zjednoczone prowadziły przez ostatnie 60 lat. NATO i obecność kontyngentów zbrojnych w Europie było gwarantem bezpieczeństwa, co przyspieszyło integrację europejską. Bez pomocy USA integracja  ta byłaby niemożliwa. Kantowska wizja stworzenia globalnego rządu była wizją USA zapewniającą Europie bezpieczeństwo. Odtąd Europejczyków nie interesowała już rywalizacja o zajęcie przeciwległego miejsca w biegunie politycznym – ich własne potęga była bezpieczna. Spoczęli na laurach. Machtpolitik nie odpowiadała już Europie, bo nie było zagrożeń, a jeśli były – Amerykanie likwidowali je w mgnieniu oka. To właśnie siła i obecność Ameryki na kontynencie doprowadziła naród europejski do wykorzenienia w nim chęci walki.
 
Podczas gdy Europa dokonała monstrualnego przeskoku od polityki siły do polityki pokoju, Stany Zjednoczone pozostały wierne potędze Machtpolitik. Uzależnienie Europy jest więc jasne, bo to Ameryka według dzisiejszych Europejczyków ma pełnić funkcję likwidatora wszelakich zagrożeń( a najlepiej tych śmiertelnie dla nas niebezpiecznych) i nic nie wskazuje na to, aby Europa chciała to zmienić.
 
Transatlantyckie napięcie będzie wzrastać. „Skoro USA nie są skłonne ograniczyć swej potęgi, a Europa nie jest skłonna powiększyć własnej, wydaje się, że transatlantyckie napięcie musi narastać. Niebezpieczeństwo – jeśli jest to niebezpieczeństwo – polega na tym, że Stany Zjednoczone i Europa staną się sobie zupełnie obce. Europejczycy mnożyć będą coraz bardziej przykre ataki na Amerykę, Amerykanie przestaną słuchać ,a może nawet w ogóle interesować się Europą.[9]– stwierdza amerykański politolog.
 
Więc co dalej ? Według Kagana Europa musi odbudować swoją potęgę militarną i Amerykanie mogą pomóc. Silny drań jakim jest Ameryka jest potrzebny wszystkim, a w szczególności Europejczykom. Amerykanie nie boją się Europejczyków i są wystarczająco silni by stanąć naprzeciwko nim w szranki. Jednakże czy warto ? W imię europejskich idealistycznych zasad, które tak bardzo psują nerwy Amerykanom – NIE warto. Amerykanie zawsze będą z Marsa, a Europejczycy z Wenus. Wiadomo, że Marsjanie atakują… a Europa cicho czeka (na pomoc). Należy jednak pamiętać, że to Ameryka jest tutaj wilkiem. Jak pisze politolog Dariusz Serówka – „W interesie Stanów Zjednoczonych leży kontynuowanie aktywnego zaangażowania na Starym Kontynencie. Stawką jest stabilny rozwój Europy, a tym samym potencjału, jaki Ameryka będzie mogła wykorzystać do wsparcia prowadzonej przez siebie polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, zakładając, że poradzi sobie z zaspokojeniem rosnących aspiracji członków Unii Europejskiej do większej samodzielności, a raczej większej zdolności wpływania na globalną politykę zdominowaną obecnie przez Stany Zjednoczone”. [10] Tak więc jeśli głodny wilk porwie owcę, nie będzie już odwrotu. Nic nie pozwoli go zatrzymać.
 
 
 
 


[1] Robert Kagan (ur. 26 września 1958 r. w Atenach), amerykański wykładowca, publicysta, analityk polityczny.
[2] Robert Kagan, Power and Weakness, Policy Review nr 113, czerwiec 2002
[3] Policy Review – jeden z czołowych konserwatywnych amerykańskich dzienników
[4] R.Kagan, Potęga i Raj, Wydawnictwo EMKA, Warszawa 2003, s.16
[5] Robert Kagan, Power and Weakness, Policy Review nr 113, czerwiec 2002
[6] Robert Kagan, Power and Weakness, Policy Review nr 113, czerwiec 2002
[7] Hubert Védrine - historyk i polityk francuski, socjalista.
[8] Robert Kagan, Power and Weakness, Policy Review nr 113, czerwiec 2002
[9] Robert Kagan, Power and Weakness, Policy Review nr 113, czerwiec 2002
[10] D. Serówka, Wielka piaskownica,Wydawnictwo Arkana, Kraków 2003, s.155

‎"..They embody what we know and carry us forward towards what we don't know." Virtual Pet Cat for Myspace

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka